#206 Prawo Mojżesza


Tytuł oryginalny: The Law of Moses
Autor: Amy Harmon
Wydawnictwo: Editio
Liczba stron: 360
Książek w serii: Dwie
Cena z okładki: 39.90 zł
Ocena: 5/10


Znaleziono go w koszu na pranie w pralni Quick Wash. Miał zaledwie kilka godzin i był bliski śmierci. Jego matka, młoda narkomanka, porzuciła go zaraz po narodzinach. Zmarła zresztą kilka dni później. Mojżesz przeżył — dziecko z problemami, z którego wyrósł chłopak z problemami. Był urodziwy i egzotyczny, niespokojny, mroczny i milczący. Samotny. Budził lęk i ciekawość.

I oto któregoś lipcowego dnia osiemnastoletni Mojżesz zjawił się na farmie rodziców niespełna siedemnastoletniej Georgii. Miał pomagać w codziennych zajęciach. Był pracowity i energiczny, ale też oschły i nieprzenikniony. Fascynujący i przerażający. Georgia, wbrew ostrzeżeniom i zakazom, zbliżyła się do niego... I zaczęła tonąć.

Prawo Mojżesza to książka, która ostatnimi czasy stała się pewnego rodzaju "gwiazdą" na rynku wydawniczym. Zbiera świetne recenzje każdego dnia, do tego można ją zauważyć na każdym większym czy mniejszym blogu recenzenckim. Jak widzicie, ja także postanowiłam ją przeczytać. Coś w tych "ochach" i "achach" musi być. 

Powieść opowiada historię Mojżesza - młodego mężczyzny odnalezionego w koszu na pranie. Pewnie ktoś się zastanawia skąd imię "Mojżesz". Odpowiedź jest prosta - zostało ono wzięte od biblijnego bohatera, który także został znaleziony w koszu (ale już nie takim na pranie jakby ktoś nie wiedział czy miał wątpliwości co do tego).  Mojżesz jest nazywany również dzieckiem cracku, ponieważ jego matka, nawet w trakcie ciąży, brała narkotyki. Właśnie przez to chłopak jest inny. Ma on pewne zdolności, które przerażają, jak i fascynują zarazem. 

Muszę złożyć moje serdeczne gratulacje autorce, ponieważ pomysł na tę książkę jest po prostu genialny. Niestety, samo "wykonanie" nie przypadło mi do gustu. Sposób, w jaki napisana jest ta książka przeszkadzał mi niemiłosiernie. W Prawie Mojżesza jest dużo opisów. Właściwie, cała ta historia to tylko opisy. I chociaż z jednej strony jest to dobre, ponieważ Autorka dzięki temu świetnie przedstawiła Czytelnikom uczucia, emocje towarzyszące bohaterom, to ja po prostu nienawidzę kiedy powieść to tylko tekst bez dialogów. Jasne, znajdziemy tutaj kilka rozmów pomiędzy postaciami, ale niektóre z nich są tak bez sensu, że pani Harmon mogła sobie ich oszczędzić. 

Bohaterowie wykreowani na potrzeby tej książki strasznie mnie irytowali. Swoim niezdecydowaniem, wręcz głupotą. Jestem w stanie pojąć wiele, ale ta dwójka zdecydowanie wyskakuje poza moją skalę "rzeczy, które mogę tolerować". Ich rozmowy wyglądały tak, jakby każdy z nich mówił w zupełnie innym języku. 

Jest jedna kwestia, którą chcę poruszyć, ale żeby to zrobić, muszę zacząć od początku. W dużym stopniu sięgnęłam po tę powieść ze względu na jej opis, a dokładnie na zdanie: "Ta historia nie kończy się happy endem". Oczekiwałam czegoś w stylu Wszystkich jasnych miejsc, Szukając Alaski właśnie przez to jedno zdanie. I czuję się trochę oszukana, ponieważ ta książką kończy się happy endem. Jasne, zdarzyło się wiele smutnych wydarzeń, ale zakończenie jest szczęśliwe. Przeczytałam je kilkanaście razy i teraz zastanawiam się czy: 1) z mojego egzemplarza usunięto jakąś stronę; 2) mój egzemplarz - w przeciwieństwie do innych - posiada epilog. 

Oczekiwałam naprawdę mocnej, emocjonalnej powieści, która zwali mnie z nóg tak jak książki Colleen Hoover, Jennifer L. Armentrout czy Jennifer Niven. Niestety, Amy Harmon zdecydowanie nie dołączy do grona autorów, których kocham i nienawidzę jednocześnie. Gdyby Prawo Mojżesza miało zabawne teksty albo tragiczne zakończenie, jestem pewna, że spodobałoby mi się znacznie bardziej. 

~ A. 
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Grupie HELION. 


Komentarze

  1. Słyszałam dużo o tej książce. To co mi przeszkadza to imię głównego bohatera, no jakoś nie mogę się przemóc, zbyt biblijnie mi to wygląda.. Ale pomijając ten szczegół historia wydaje się być ciekawa. Z drugiej jednak strony zbyt dużo opisów, których osobiście nie lubię, działa na niekorzyść.. Ahh chyba jednak odpuszczę sobie tą pozycję. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też miałam pewne opory w związku z tym imieniem. Kiedy usłyszała o tej książce byłam przekonana, że ktoś napisał opowiadanie o Mojżeszu z Biblii, so... :x

      Usuń
  2. Bardzo chcę przeczytać tę książkę- zarówno ze względu na pozytywne opinie jak i opis, który przypadł mi do gustu i zapowiada ciekawą i niebanalną lekturę. Po twojej recenzji nadal mam ochotę na tę powiesć, ale podejdę do niej z trochę większą ostrożnością podczas czytania :) /Klaudia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam w takim razie nadzieję, że Tobie spodoba się znacznie bardziej niż mi :D

      Usuń
  3. Jestem jedną z tych, która zachwyca się powieścią. Nie mogę się wręcz doczekać lektury kolejnych książek autorki, mnie jej styl fascynował. Brak happy endu jest wątpliwy, masz rację. Ale bohaterowie sa tak inni, że nie da się ich losów nie przeżywać. ��

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem jedną z tych, która zachwyca się powieścią. Nie mogę się wręcz doczekać lektury kolejnych książek autorki, mnie jej styl fascynował. Brak happy endu jest wątpliwy, masz rację. Ale bohaterowie sa tak inni, że nie da się ich losów nie przeżywać. ��

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. O, proszę. To pierwsza taka niepochlebna recenzja, na która trafiłam - zewsząd tylko ochy i achy. Ja lekturę mam dopiero przed sobą - może się zbiorę i przeczytam w tym tygodniu. Jestem ciekawa tej powieści, więc zobaczymy :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Hi. I'm dead. Wanna hook up?"

"Whatever the hell we want."

#148 Girl Online